Założyłam to, a nie wiem o czym pisać...heh...
Dlaczego? naleciało mnie, by podzielić się pewną wizją.
Więc..wczoraj był finał WOŚP pojechałam sobie elegancko pod pałacyk z ekipką ze szkoły. W drodze słuchałam mojej cudownej rozpadającej się mp3. Akurat autobus się zatrzymał, w słuchawkach leciało Hey - Mimo wszystko. Lubię tą piosenkę. Będzie pasowała do mojego związku o ile takowy się pojawi kiedyś:P. Jestem okropna dla facetów i zdaje sobie z tego sprawę. a to jest jeszcze gorsze. W kazdym bądz razie leci ta piosenka, wyjrzałam za okno. Był jakiś plac. Dwoje młodych ludzi, okropny wiatr, na jego szyi z daleka zobaczyłam identyfikator WOŚPu a ona trzymała puszkę. Mimo tego strasznego wiatru oni szczęsliwi, zakochani, trzymali sie za ręcę.
Nie mam pojęcia czemu tak mnie to rzuciło...chciałabym się kiedyś zakochać, szczęsliwie i z wzajemnością...chyba jednak nie jestmi to dane..tylko odpycham facetów od siebie...ten obraz pary był tak piekny...a wieczorem podziwiałam cudowne petardy pod pałacem, wokół mnie całujące się pary, a ja sama....
tyle na pierwsza notę..